Archiwum sierpień 2004


sie 30 2004 haaaaaaaaappy ;D
Komentarze: 9

Czwartek...wielkie prosby do rodzicow...przekonywanie...heh...tak...wszystko to, zeby przekonac rodzicow, abym mogla spac u Oli...zgodzili sie...ide tam...dotarlam...lach non stop odchodzi...ok. 0:00 Ola puszcza 'Cichego Boba' ;D Ogladamy ;D I laaaach...potem byl 'Zly skret' ;] I ciagle moje "hyyyyy" i lach Oli oczywiscie ;] Na koniec udalo nam sie ogladnac 'Efekt motyla' ;D Skonczylysmy...patrzymy na zegrek...przed 5:00...decydujemy, ze nie idziemy juz spac...idziemy z psem na spacer...chodzimy po cichych i pustych uliczkach...gadamy...smiejemy sie...wracamy do domu...jest cos kolo 7:00...Ola wlacza hmm...nawet nie pamietam tytulu...co chwila przysypialam i budzialam sie...nawet te dwie kawy nie pomogly...spac mi sie chcialooo choooolera jasna...ale nie poszlysmy spac...o nieeee...sniadanie i wyjscie na dwor...do gimnazum 'mowiac' scislej ;D Idac na takim bezbaziu zupelnym ;] fajnie sie ogladalo swiat ;D Wszyscy tacy dziwni...oczy sie zamykaja ;D Ale potem juz bylo loooz ;D Bardzo milo wspominam...niczego nie zaluje...dzieki Olu :***

Sobota...wyjscie do Darii na urodziny...milo bylo...bardzo...potem zdecydowanie sie na to, zeby spac u KarmelcI ;D Daria sie pyta mamy...ona sie zgadza ;D Teraz do mnie...heh...latwo nie bylo...ale dalam rade...zgodzili sie...mialysmy spac w namiocie ;D Heeh...na ogrodzie ;D Marta z Magda nie mialy problemow z pzrekonywaniem rodzicow ;D Zgodzili sie...ja z Marta idziemy do mnie po rzeczy...Magda z Daria do domu, gdyz mamusia sie o Dariu$ke martwila :P No to po rzeczy...w domu mala klotnia...juz myslalam, ze nie wyjde...powiedzialam, ze bede spala w domu...nie wzielam spiworu...myslalam, ze bedziemy spac w domu ;D Ale sie dowiedzialam od Darii i Magdy, ktore po nas przyszly [nie wiem jakim cudem ;D], ze spimy w namiocie i mamy po tak owy isc do Goski...no to one do domu, a my do Gosi...poszlysmy...ona dala nam namiot [dzieki Gosiuuu :* i sorry, ze Daria sklerotyczka go nie oddala : ] i wracamy...jest 21:30...zagladnelysmy jeszcze na festyn...uuu...niezle bijatyki...niezbyt milo sie na to patrzylo...ale dobra...trzaa sie chowac, bo gliny jada ;D To my gdzies w tlum ludzi...ja siadam kolo jakiejs babki, ktora Marta potem nazwala pijaczka [bezszczelna :PPP]...no co? To mogla byc moja mama przeciez :P Ale okaaa...trzeba isc do Darii...bo i tak juz sie troche spoznilysmy ;] No to idziemy...niezbyt zadowolone...idz sobie czlowieQ pod las, kiedy jest ciemno jak w tylQ ;D...ale dalysmy radeee...ne Martusiu?...ale nie obyloby sie bez opowiadan o gosciu z malucha i gosiu w jakims tam plaszczu ;D Dzieki Martu$ :* ;DDD Najwazniejsze jednak, ze doszlysmy...potem byla bitwa o kompa i w wyniQ jej rozbita miska...dzieki korej rano Darii mama przeciela sobie noge ;] One odpuscily i puscily mnie i Marte do kompa ;D No to my na godzinke...potem one...a my lachy, bijatyki z Laura [pozdro Lauru$ :* ;P]...milooo...Pozniej trzeba bylo isc do namiotu...ok...poszlysmy...gralysmy w karty...bylo juz ciemno...ok. 3:00 mial przyjsc Buba i Bobo [:* ;D]...ok...ale bylo przed 2:00...taa? Wtedy poszlysmy na jablka i gruszki? ;D Bo Daria stwierdzila, ze jest cholernie glodna ;D To my idziemy w glab ogrodu...ciemno bylo kurdeee...ale szlysmy...nie zwracajac uwagi na dziwne halasy...zerwalysmy jablka, gruszki i sliwki...pojadlysmy sobie...przed 3:00 wyszlysmy ;D przez plot...ja wychodze pierwsza...Magda do mnie: "nie wychodz...tam jacys pijacy siedza" Daria: "oni tam spia" ;DDD O doooooooosc! A to sobie normalnie legalnie siedzi Buba z Bobem :D Heeeeeh ;D Przez plot jakos przeszlysmy i do nich ;] Gadalismy troche...jada gliny...my [dziewczyny :P] sie chowamy...wychodzimy...gadamy...znowu jadzie jakis samochod...'policyjny' decydujemy wszyscy ;] kurde...ale on sie zatrzymuje i stoi...a gliny se moga wyjsc, nas zlapac, wsadzic do wozu i zawiesc na posterunek, a potem zadzwonic do rodzicow ;D Urocze...wszyscy sie chowamy...siedzimy ciiicho...Magda wychodzi...rozglada sie...nikogo nie ma...ale ok...wolimy juz sobie isc...to my w swoja strone...oni w swoja...bylo milo ;D Potem do namiotu...i znow lachy...w koncu zasnelysmy...wszystkie...kocham Was dziewczynki :******

Dzisiejszy spacer z ProXimem i Gumissiem ;D Oł maj Gasz :DD Laaaach ;D Dzieki Wam chloooopcy :*

Wczorajszy wypad na strzelnice...bylo milo...heeeh....;D Dzieki Wam :***

Spacery z ostatnich dni ;D Wszystkie...z Daria, Natalka, Marta i Magda...uuhh...co tam sie dzialo :***

Kocham Was wszystkich...kocham te wakacje...kocham swiat...kocham zycie...kocham ludzi...heeeh...jestem szczesliwa...bardzo...:*

    

Majac Was przy sobie...czuje sie posiadaczka czterolistnej koniczynki...a nawet kilku takich ;D ...:**

swiruska : :
sie 25 2004 warto zyc...warto kochac swiat...
Komentarze: 15

Hmm...ostatnio myslalam o notce czyjejs osobki...tak Gosiu...o Twojej...ze to wszystko nie ma sensu...ze i tak umrzemy i tak wszystko stracimy, ze po co mamy do czegos w zyciu dazyc...skoro i tak to utracimy...ze zycie nie ma sensu...ze ktos jest ciezko chory i umrze...ale Twoja notka byla bardzo pesymistyczna...moim zdaniem warto zyc...warto kochac...warto smiac sie...korzystac z zycia...to co, ze keidys umrzemy? Kazdy sie rodzi i kazdy umiera...musimy do czegos dazyc...zeby zostac kims...a nie jednym ze zwyklych, szarych ludzi...potem wszystko co w zyciu zyskalismy, zostanie dla naszych dzieci i wnukow...wszystko zostanie w ich rekach...tak...sa choroby...to nie jest sprawiedliwe...ze ludzie umieraja w mlodym wieku...ale takie juz jest zycie...kazdemu jest cos zapisane...kazdy kiedys umrze...ale kazdy przezyje jakies piekne chwile, ktore  godzinach smierci bedzie wspominal...zyjemy po to, aby dawac siebie innym i to samo otrzymywac...zyjemy, by kochac i byc kochanym...warto zyc...warto kochac swiat...warto kochac ludzi...bo zycie ma sens...tylko kazdy z nas musi ten sens odkryc...dla kazdego zycie jest czyms innym...i kazdy inaczej chce je przezyc...nie kazdemu sie to udaje...ale kazdy probuje...a bynajmniej chcialby probowac...ja mam swoje plany na przyszlosc...swoje marzenia...swoje ambicje...ae czy to wszystko sie uda...zalezy tylko ode mnie...i tylko ja mam na to wplyw...pomoc mi moze odrobina szczescia...ehh...a Wam zycze, zebyscie kochali zycie...ludzi...i doszli do czegos w zyciu...spelnili swoje marzenia i byli szczesliwi...to tak na zapas :DDDD

'Spieszmy sie kochac ludzi, bo tak szybko odchodza....' - to brzmi mi w glowie i dlatego staram sie kochac wszystkich...staram nie mowic 'nienawidze jej' ehh...ciezko...ale dam rade ;D Bo jestem silna :P No kocham Was :*** Pa :** :DD

swiruska : :
sie 21 2004 ...:::...:::...:::...=...:::...:::...:::......
Komentarze: 17

"Szła ulicą. Nie było ciemno, samo południe. Każdy patrzył na nią jak na dziwadło. Ale co było dziwnego w czarnej spódnicy, glanach, czarnej bluzce? Nie mogła patrzeć im w twarz. Szła szczęśliwa, ponieważ uwolniła się wreszcie od wspomnień. Wspomnień, które niegdyś tak bardzo nie pozwalały jej żyć. Które tak bardzo ją niszczyły. Mijając złowrogie twarze dotarła na ławkę, którą tak bardzo kochała. Spędziła tu tyle pięknych chwil. Wyznanie miłości, pierwszy pocałunek, ale także łzy, lecz łzy radości. Kiedy siadała na nią, czuła jakby przenosiła się w tamte chwile. Siadła zamknęła oczy i myślała. Przeniosła się w wir marzeń. Widziała jak idzie w jej kierunku, z uśmiechem na twarzy. Czuła jakby przysiadł się do niej, jakby przytulił, powiedział jak bardzo ją kocha. Bała się otworzyć oczy, bała się, że kiedy je otworzy wszystko pryśnie. Ze znowu zobaczy siebie samą na ławce pośród tych wszystkich pięknych drzew, skaczących wiewiórek, które po prostu znów zrobią się smutne. Znów zrobią się szare. Powoli, ale pewnie otworzyła oczy. Ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła Jego. Siedział koło niej. Patrzył na nią przez cały czas. Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech. Patrzyła na Niego przez dłuższą chwilę, po czym przytuliła się do Niego, nic nie mówiąc. Czuła się tak bardzo szczęśliwa. Powiedział, że jest tylko na chwilę, że chciał tylko zobaczyć tę pamiętną ławkę, na której spędzili razem tyle czasu. Nie odpowiedziała nic. Wszystko wydawałoby się być takie piękne. Odchodził powoli w stronę alejek, gdzie dzieci karmiły stado gołębi. Zamknęła znów oczy. Chciała, aby wrócił. Z zamkniętymi oczami myślała, aby znowu przyszedł, ale widziała jak znikał między drzewami. Nie chciała być smutna. Nie chciała znowu płakać. Życie nauczyło ją, aby nie płakać, bo ze łzami odchodzi wszystko to, co najlepsze. Chciała być dobrej myśli. Znowu pomyślała o Nim. O Nich. Jak siedzą, jak się przytulają. Nie chciała tych wspomnień zmusić…aby odeszły. W pewnym momencie wstała z ławki, także idąc w stronę drzew z myślą, że może znów go spotka i zobaczy jego uśmiech…Ale nie, do końca drogi Go już nie zobaczyła. Szła w stronę mostu. Lubiła tam chodzić, patrzeć jak płynie woda, jak obija się o brzeg, jak dzieci rzucają do niej z brzegu kamienie. Nie zastanawiając się długo przełożyła jedną nogę. Potem drugą. Usiadła na barierce. Ciągle się uśmiechała, ludzie przechodząc obok niej, nie zwracali na nią najmniejszej uwagi. Tak, jakby jej nie było, jakby nie istniała…

 

Wstała trzymając się kurczowo barierki rękami, przodem do wody. Krzyknęła „życie jest piękne”. Rzuciła się do wody. Nie chciała marnować życia na smutki, zbyt wiele ich już było…`Spotkamy się w niebie`, pomyślała. Nie uratowali jej…"

 

Yhmm...tak...czytalam to na pewnym blogu...postanowilam tu wkleic...ehh...bo nie moge powiedziec, ze nie zostawilo to we mnie zadnego sladu...taa...to cos we mnie`odcisnelo`...ruszylo co$ we mnie...mozna powiedziec, ze w sumie mnie wzruszylo...taaak...ehmm...ale ta historia jest piekna...romantyczna? Dziewczyna...zakochana...nieszczesliwa...rzuca sie z mostu...ma dosc problemow...ehh...dosc smutkow...w sumie to dosc tej milosci...taaa...; Heh...fajnie sie ja czyta sluchajac bardzo `wesolej` muzyki ;/ Ehh...no i kurde dobra...powiem, ze sie wzruszylam ;/ No i tak jest kurde...bo jestem kurdeee wrazliwa...;/ Ehh...

 

Ale w sumie u mnie dobrze...ehh...zaczelam znow czytac jakies romansidla...taaa...lubie te `ambitne` ksiazki ;D Ehmm...no i tyle...kocham Was...kazdego na swoj sposob...bardziej lub mniej...ale wszystkich...ehh...3majcie sie...paa :*

 

swiruska : :
sie 18 2004 yyy...;D / ;
Komentarze: 15

Wiec dzien zaczynamy normalnie...od wstania z lozka i tych innych...przed 11 przychodzi Marta z Magda...tak...idziemy na hale...po hali na Piastow...taa...i laaach ;D Gramy w karty...lachamy sie i w ogole ;D Jest fajnie...ok. 15:00 madra Ola kapnela sie, ze nie ma kluczy...a babcia pojechala do dziadka...no to Ola i Natalka [;*] ruszaja do Slawecic ;D Jeszcze wstepuja po Darie [;*] i ruszaja...no to peedaluuujeeemy...peeedaaaluujeeeemy i nagle ZONK...babcia jedzie...no to dobra...biore od niej klucze i wracamy do Gory ;D...yhmm...Natalka spostrzegla, ze tam gdzie$ jest fajne pole z kukurydza ;D Tak...to troche pojumalysmy ;] I wracamy...jedziemy jedziemy...dojechalysmy i u mojej babci w domu [ktorej nie bylo, bo na dzialke pojechala :P] czekamy na KarmelkE, ktora pojechala na obiad ;] No to bardzo uzdolniona kucharka Ola robi sobie obiad ;D Wytnijmy to wszystko :P Yhmm...potem trzaa bylo ugotowac ta nasza kukurydze ;] No i gotujemy...najpierw byly poszukiwania soli...malo tam nie nasypalysmy cukru ;] No, ale jak sie znalazla, to oczywiscie troche za duzo "sie nasypalo" :D Natalka wyskoczyla ze swoim fajnym przyslowiem ;D Przyjezda Daria..."ale brzydula...nie wpuszczamy jej" :PP I razem gotujemy kukurydze...i Daria wpada na pomysl, zeby jedna gdzie$ wyrzucic ;D To idziemy do okna i oczywiscie Daria mowi, zeby sie cos wydrzec...taa...to ja sie dre...kto$ sie odwraca...ja sie chowam...i na kaktusa wpadlam ;D ...takiego wielkiego...;D a on na podloge..wszystko w ziemi...no to najpierw podnoszenie kaktusa, ktory spadl na mnie, bo Daria i Natalka nie mogly go utrzymac...tak wiec ja sobie siedze, kaktus na mnie lezy, ja sie dre, a one sie lachaja [ha ha ha ;D]...podnoszenie kaktusa...sprzatanie...wyciagane kaktusowych kolcow ;D nawyzywanie "suczy piczy" :P...gotowanie kukurydzy ;D Kukurydza sie gotuje i gotuje, ale wciaz jakas twarda ;D Przyszla babcia i zaraz poszla sobie do pokoju ;D To my dalej walczymy z kukurydza...po kilkudziesieciu minutach gotowania: "Wiecie co? Ta kukurydza juz sie nie ugotuje" I poszlysmy na dwor ;] I laaach :DD

Yhm...okolo godziny 23:00 babcia z tesktem, ze taka burza, a komputer nie wylaczony [z pradu :P] ;D Ja, ze to nic, a babcia sie uparla, ze sie spali i trzaa isc ;D No to sie ubieramy ;D O doosc ;D A burza szaleje ;D Ale mi chodzilo o to, zeby pojsc do domu of course ;P Wiec sie ubralam...wychodzimy...idziemy kawalek...idziemy...nagle babcia, ze sie boi i wraca...ja sobie mysle "a niech se wraca ;P" i ide dalej...babcia, zebym wracala, ale ja nie...Bozeee...nagle grzmot...blyska sie...leje jak z cebra...ja ide...zaczynam biec...dre sie cos do samej siebie...krzycze ..."zebym ja tylko doszla" - mysle...dosc...dawno tak sie nie balam...bieglam przez kaluze...obojetnie gdzie...na oslep...byle do domu...roztrzesiona...zaplakana...przemoczona i przestraszona wbieglam do domu...zgaszam komputer...zamykam okna i dzwonie do babci...uspakajam ja...ona prawi mi moraly, w ktorych chodzilo o to, ze mialam komorke w kieszeni i cos mi sie moglo stac ;D Dobra...to ja spie w domu...ehh...kiedy ja ostatnio plakalam ze strachu? ;] Ale bylo fajnie...;D

A tak na marginesie...kazdy sie o co$ czepia...kazdy ma o co$ pretensje...kazdy mi co$ wyrzuca...tej zabralam kolezanke...z ta stracilam kontakty...z ta nie poszlam na spacer...uciekam...ehh...tak...ja od tego uciekam...topie sie w muzyce...tak...w jej dzwiekach...ehmm...dobrze...moze i nie jestem Wam potrzebna...ale ze mnie zejdzcie...przystopujcie...bo ja juz nie chce tego sluchac...ehh...nie podoba sie Wam, ze koleguje sie z kims innym...ze ktos lub ja nie jestesmy juz tylko do czyjejs dyspozycji...ze sie dobrze z nimi bawie...ze sie dobrze czuje w ich towarzystwie...ze sa dla mnie wazne...Wy tez jestescie wazne...ale to nie znaczy...ze nie moze byc wazny ktos jeszcze...ktos inny...ehh...trudne...glupie...ehh...czuje sie samotna...cholernie smutna...opuszczona...mimo, ze tak nie jest ;/ ...ehh...czuje sie niepotrzebna...;

ehh...przejdzie ;

Dziekuje, ze sa osoby dzieki ktorym wiem, ze zyje...wiem, co to usmiech i szczescie...wiem, co to wakacje...kocham Was :** Wszystkich Was kocham ;**** Dziekuje, ze zyjecieeee :****

swiruska : :
sie 14 2004 O d0o0o0o0o0o0o$c ;D tO jEsT cUdNe :D
Komentarze: 16

Eeeej...to jest przegiecie...zero obowiazkow...zero kazan...zero sztucznych problemow...zero klotni...zero smutow...zero nudow ;D I lato jest piekne...wszystko jest cudowne...cudowna przyjaciolka, z ktora spedzam niewiele czasu [co nadrobimy w roQ szkolnym oczywiscie, tak Olu? ;D kocham Cie :*]...cudowny chlopak...cudowne kolezanki...cudowni znajomi...ehm...wszystko jest pieknie...i to ma sie nigdy nie skonczyc...ehh...od kilkunastu dni uwielbiam grac w karty...uwielbiam pewne osoby...o wiele wiecej osob niz kiedys...uwielbiam...

Hmm...czasami sluchajac pewnych `wesolych` piosenek...mysle o dniu, w ktorym strace wszystko, co kocham...ehmm...wszystkich, ktorych kocham...wtedy wlaczam inne piosenki...bo nie chce myslec o odwroceniu sie przyjaciolki...zostawieniu przez chlopaka...odejsciu kolezanek, znajomych...neee...ja tego nie chce ;

Yyy...i jeszcze prosba do pewnego chlopaka :P Paaaatryyyk...chooodz z naaami...prooosimy Cieeee  

Ehh...ostatnio czestym widokiem sa dla mnie lzy...ehh...taak...w czasie klotni...w czasie `wyrzucania` pewnych rzeczy...tak...samej chce mi sie plakac...ale nie...tylko przestaje na kogos `najezdzac` i mowie: "przestan"..."ok...juz nic"..."dobra, niewazne"...taak...przytulam [yyy...no czesto, ale to nie znaczy, ze zawsze :P]...uspakajam...od razu wszystko sie we mnie kruszy...tak...i moze dlatego ja rzadko placze...bardzo rzadko...bo nie lubie, jak ktos mowi: "nie placz"...wydaje mi sie, ze wszyscy sie patrza...wszyscy czegos chca...wszyscy sa tacy dobrzy...wszystkim mnie szkoda...a ja tak nie chce...nie...ja wole cierpiec inaczej...nie placze...bynajmniej rzadko...tak...bo lzy mnie rozbrajaja...i w 99% wszystko wybaczam widzac je...ale prosze tego nie wykorzystywac ;D

Heh...wszystkie nasze odjazdowe akcje...glupie pomysly...chore rozmowy...i wszystko...kocham Was :* Daria...Natalka...jestescie super...dzieki za wszystko :**

Dziekuje Wam wszystkim za to, ze jestescie...dziekuje za to, ze swiat jest cudny...ze zycie jest piekne ;D :**

swiruska : :