Komentarze: 88
Ehmm...od malych dzieciaczkow, po dziewczyny z probklemami, pierwszymi milosciami, zawodami milosnymi, niepowodzeniami, dolami...Razem...nierozlacznie...wszedzie slychac tylko 'Olki'...nigdy nie jedna...na lekcjach lachy...ehmm...wakacje...poczatke nazwijmy jeszcze 'fajnym'...potem wszystko sie zaleczo od pewnego wyjscia...
* 'dzien dobry, czy jest Ola?'
* 'nie, Ola wyszla z Ewelina, Pawlem i Robertem'
* 'aha....dziekuje...do widzenia'
Czesto sie to zdarzalo...baardzo czesto...
Jak zwykle bedzie...'ile to trwalo? tydzien? dwa?'...gdyby trwalo krocej, nie zaczelabym codziennie chodzic na uliczke kolo lasu...wciaz smialam sie ze wszystkiego...bylam szczesliwa...rozesmiana...Ty wrecz przeciwnie...ta nagla zmiania..wszystko sie zmienilo...
* 'dzien dobry, jest Ola?'
* 'nie, Ola wyszla z Pawlem'
I taaak zawsze...odpuscilam...cale dnie spedzalas z nim...i wtedy Ciebie nie dalo sie nigdzie wyciagnac, bo byl tylko Pawel...a ja z boku...coraz bardziej 'wiazalam sie' z Daria...poznawalysmy sie...smialysmy...robilysmy wszystko i nic...razem...nie moglam byc gorsza...na samym poczatku bylo okropnie...Tobie cudownie...'Oli nie podoba sie moje nowe towarzystwo' mowilas mojej mamie...'taak mamo, jasne' mowilam do niej...i ehh...wierzylam jeszcze, ze bedzie dobrze...pod koniec wakacji otrzasnelas sie troche...wtedy ja bylam jak w hipnozie...byla tylko Daria...potem jeszcze Natalka...mimo wszystko chcialam, zeby bylo dobrze..
koniec wakacji...i wciaz Pawel...ehm...minelo troche i zaczelas 'wyjdziesz?'...a ja 'nie, ide z Daria i Natalka'...no to weekendy spedzalas z nim...ja bylam szczesliwa...spedzajac z nimi czas czulam sie tak hhmm..zczesliwa?...lach z byle czego...tego mi bylo trzeba...ich inne spojrzenie na swiat...jak przez rozowe okulary...taki zawsze kolorowe...pomagaly mi w moich problemach...a nie, jak Ty, narzucaly swoje zdanie...one smialy sie i mowily o swoich problemach...Ty mi o swoich problemach nie mowilas, zamykalas sie na caly tydzien i otwieralas tylko na weekendy, badz wieczorne rozmowy na gg z nim...widzialam, ze cos Cie dreczy, ale wolalam nie pytac, bo Twoje zle humory odbijaly sie na mnie...nic juz nie robilysmy razem...ja zylam nimi, Ty zylas nim...nie moglam nie spedzac z nimi czasu...za bardzo sie przywiazalam...i przepraszam bardzo...nie jest to moja wina!...nie ja wszystko zepsulam! mam w tym swoj udzial, ale to nie wylacznie ja...jestes jeszcze Ty...hmm...jeszcze? a moze przede wszystkim? co z tego, ze probowalas to naprawic?...moze bylo juz za pozno?...nikomu nie mowie, ze wole Darie i Natalke...wszystkim, ze wole Ciebie...bo dla mnie te 7 lat cos znaczy...az tyle...i tak jest...Ty jestes na samej gorze piramidki...one za Toba...wiem, ze slowa to za malo...ale musza Ci wystarczyc, cbo w tym tygodniu jestem zajeta...yhmm...nie zyczysz nazywac siebie 'przyjaciolka'..moja przyjaciolka...ok...ja Cie rozumiem...wiele sie zmienilo...trudno...jeszcze bedzie przepieknie...ale to nie wylacznie ja musze sie zmienic...moze warto nad tym pomyslec? ehh...to na tyylee...moze nic to dla Ciebie nie znaczy, ale Cie kocham...nie przestane...ehmm...chocby nie wiem co...;
Yhmm...Was tez...jestescie kochani...zawsze poprawicie mi humor...szczerze mowicie o sowich problemach...chcecie, zebym pomogla....lubie czuc sie potrzebna...lubie miec ludzi, na ktorych moge polegac...ktorzy pomoga mi w trudnych chwilach...pokaza, ze moge na nich polegac...ze mnie potrzebuja...ze kochaja...ehh...kocham :***
A dodajac cos od siebie to...'You really are my ecstasy... my real life fantasy...you really are my ecstasy...my real life fantasy'...ehh...nikt tego nie zmieni...bo wiem, ze bylo cudownie...zawsze bedziesz blisko mnie...chocbys byl tak daleko...ehh...kazda rozmowa, kazdy dotyk, spojrzenie...kazde 'kocham Cie'...wszystko to jest mi tak bliskie...wszystko tak milo wspominam...yhmm...;(((( :* ;/// eejj...dlaczego ja placze? ;(((