Archiwum 13 stycznia 2005


sty 13 2005 cos mojego...
Komentarze: 55

"To byl lipiec...dokladniej jego poczatek...wakacje...spotkali sie przypadkiem...w sumie to On dlugo nie wiedzial nawet jak Ona ma na imie...Ona duzo o Nim wiedziala...znala 'obrazek' pt. On + inna dziewczyna...nie lubila go...nikt nie znal Jej prawdziwych uczuc...rozmawiali ze soba na gg...codziennie tysiace razy mijali sie na ulicy, ale nie zamieniali ze soba ani slowa...Ona zaczela najblizszym mowic o swoich uczuciach...nie mogla dluzej ukrywac, ze nic Jej nie jest...ze nic do Niego nie czuje...ze On jej sie tylko podoba...Jej przyjaciolka pomogla...nie bylo juz starego 'obrazka'...nie bylo ich...pewnego dnia On podszedl do Niej i zaczeli rozmawiac...umowili sie...juz po pierwszym spacerze byli razem...codzennie sie widywali...nie byli sami, ale Im [bynajmniej Jej] to nie przeszkadzalo...wazne, ze byl On...duzo ze soba rozmawiali...uwielbiala Jego kazdy dotyk,  slowo, spojrzenie, Jego oczy...kochala Go...jak nikogo dotad...byl dla Niej, a Ona dla Niego...byl kims wyjatkowym...komu mogla zaufac...z kim mogla porozmawiac...do kogo mogla sie przytulic...nie znala drugiej takiej osoby...uwazala sie za cholerna szczesciare...uwielbiala kazde 'kocham Cie' wypowiedziane przez Niego do Niej...mieli mnostwo tematow...zakochani...zaczarowani..Ich milosc byla niezwykla...wyjatkowa...niepowtarzalna...taka hmm...dojrzala (?)...nie widzieli swiata poza soba...byli tak szczesliwi...'kocham Cie...nie zostawiaj mnie...badz przy mnie...juz na zawsze...mimo wszystko' myslala zawsze przed snem...zasypiala i snila tylko o Nim"

                                                                                                                                                          4 wrzesień 2004 r.
                                                                                                                                                        kartka z pamiętnika

Wiecie co? To niezwykle, ze wszystko moglo sie zmienic...przekrecic o 360 stopni...nieprawdopodobne...ale wiecie co? puszczajac piosenke 'ecstasy' i czytajac ten fragment plakalam...yhh...;

A ogolnie to jest bosko...wszystko tak szybko leci...wszystko przemija...tyle sie zmienia...a fragment w/w jest tego najlepszym przykladem...'spieszmy sie kochac ludzi...tak szybko odchodza' 'ciesz sie chwila...dzien jutrzejszy moze nie nadejsc' i ja sie naprawde tego trzymam ;] kocham Was :* ;] paa :* ;D

swiruska : :